Azka nadal patrzył z nie do wierzeniem na Bana, ten bez słowa przebrnął pole bitwy i stanął u boku metamorfomaga. Teraz obydwoje mierzyli się ze srebrnookim i jego posiłkami:
-A myślałem, że jesteś po naszej stronie?- zadrwił Tirako.
-Wyciągnąłeś ode mnie te informacje siłą- warknął zdenerwowany Ban. Huncwoci widzieli, wtedy w lesie, gdy odkrywali tajemnicę Azkabanu, jedynie cień i czarne włosy Dunaja. Chłopak był wysoki i miał bladą cerę, nie wskazywała ona jednak typowego Ślizgona, była bardziej gryfońska? Jakby jego rodzina nie miała od lat styczności z Domem Węża. Sprawnie wypowiadał uroki i unikał wrogich zaklęć. Dun mierzył się właśnie z bliżej nieokreślonym śmierciożercą. Tirako wyszczerzył się, nadarzyła się sposobność by wykorzystać jego ulubiony manewr... atak od tyłu. Wypowiedział w myślach śmiercionośne zaklęcie, a zielony promień pomknął w stronę jego dawnego sprzymierzeńca. Azka zauważył poczynania srebrnookiego i pomimo tego, że nadal uważał Dunaja za wroga, postanowił mu pomóc. Wycelował różdżką w błysk i krzyknął:
- Drętwota- czerwony promień odbił zielony. Teraz byli kwita, animag wyszczerzył się do swojego przyjaciela, był to uśmiech inny niż ten, którym obdarzał Huncwotów Tirako. Ponownie stanęli do walki. Srebrnooki nie poddawał się, postanowił znów zastosować atak od tyłu. Zakradł się w krzaki i wycelował różdżką w plecy ślizgona. Mruknął pod nosem formułę uroku i z satysfakcją patrzył jak promień mknie ku Banowi. Azka zauważył błysk, był on na tyle blisko jego przyjaciela, że nie mógł zlikwidować go za pomocą innego zaklęcia. Rozejrzał się desperacko po polu bitwy, Syriusz, Remus i James razem walczyli z piątką innych śmierciożerców... Lily sama dawała radę z dwójką innych, Alan nie miał co liczyć na ich pomoc, musiał podjąć szybką decyzję... rzucił się w stronę białego zaklęcia. Urok trafił go w pierś i po chwili poczuł jak czarne, obślizgłe łapska otaczają jego gardło. Zaczął się dusić, a przed jego oczy wstąpiły czarne plamki. Koło niego na kolana osunął się animag w lisa. Jego oczy nie wyrażały żadnych uczuć oprócz smutku. Chciał mu pomóc, lecz wiedział, że w tych okolicznościach nie ma szans. Polę wypełniał lodowaty śmiech srebrnookiego.
-W-Wybaczysz mi?- wychrypiał, dusząc się dawny przyjaciel Bana.
-Tak- wyrzucił szybko Dun
-A ty mi?- dodał. Widział jak jego przyjaciel słabnie, ale usłyszał ciche:
-Nie, ja już dawno ci wybaczyłem- i uśmiechnął się zabierając na drugą stronę twarz Dunaja, gdy Azka umierał na jego twarz wpłynął ten sam uśmiech. Może kończyło się życie Alan, ale nie ich przyjaźń. Metamorfomag zamknął oczy i złapał się kurczowo najlepszych pamiątek po życiu. Martwe ciało Azki otoczył złota aura, która przemieniła się w promień, ten promień okrążył Dunaja. Po śmierci przyjaciela, ogarnęła go wściekłość... wstał, lecz zdziwił się na widok tego co zastał. Wszyscy (nie wyłączając śmierciożerców) stali jak wryci wpatrując się w niego. Max wziął dłuższy kosmyk włosów. Nie były czarne, o dziwo były czerwone. Do Bana po chwili dotarła prawda... był metamorfomagiem!!! Zrozumiał, czemu jemu przyjacielowi tak trudno przychodziła zmiana koloru włosów, to nie było takie łatwe, jednak po chwili skupił się, a te znów stały się czarne. Wziął w garść smocze oko, które Wildback'owi rzucił Syriusz i które wypadło z rąk Azki gdy umierał, a następnie wsadził je do kieszeni. Wycelował różdżką w stronę zdziwionego Tirako i wrzasnął:
-Reducto!- czerwony promień minął jego przeciwnika o włos. Ponownie czerwone kosmyki opadły mu na czoło, jednakże teraz je zignorował.
-Crucio- odpowiedział mu pięknym za nadobne srebrnooki. Ban uniknął uroku.
-Expelliramus- Dunaj nie wierzył w swoje szczęście, gdy zorientował się, że srebrny błysk wytrącił różdżkę z ręki śmierciożercy.
-Avada Kedavra!- zielony urok sprawił, że srebrnooki osunął się na ziemię. Zielone, puste oczy animaga w lisa wyrażały tryumf, jednak dopiero po sekundzie dotarło do niego co tak naprawdę zrobił. Wprawdzie wcześniej zabił już swojego ojca, ale miał ku temu wiele powodów, co innego teraz, Tirako rzucił w jego przyjaciela śmiercionośne zaklęcie, ale prawda była taka, że Ban nawet w ćwiartce nie znał chłopak, którego właśnie ukatrupił. Jego oczy zakryła mgła, tak jakby dementorzy przybyli nagle na polanę z zamiarem zabrania Duna do Azkabanu (o ironio!), ale nie był to ten rodzaj dymu. To były jego wyrzuty sumienia, które uderzyły w niego ze zdwojoną siłą, z tego dziwnego stanu wyrwała go Lily, rudowłosa osóbka potrząsała nim, gdy Huncwoci (nie licząc Glizdogona) próbowali odciągnąć od nich wrogów. Kręcił delikatnie głową, a jego włosy były jasnoszare. Obiecał sobie, że już nigdy nie przybiorą takiego koloru, nie powinien mieć wyrzutów sumienia po zabiciu mordercy Azki i zapewne wielu innych niewinnych osób. Evans musiała spoliczkować nowego matamorfomaga, by ten się ocknął. Zwrócił w jej stronę nieprzytomne spojrzenie. Jego włosy były ponownie czarne. Bez słowa przystąpił do ataku. Walczył zaciekle ze śmierciożercami, później przyjdzie czas na użalanie się nad sobą. Syriusz wycelował precyzyjnie i wypowiedział w myślach formułę zaklęcia, śmierciożerca z impetem został porwany do góry, przez niewidzialną linę i zawieszony za kostkę, głową do dołu. Podczas zamieszania Smocze Oko zostało podstępem zabrane z kieszeni Duna i posiadał je właśnie ten śmierciożerca, James podbiegł do zakładnika i wydarł się:
-Accio Smocze Oko- wisiorek znów znalazł się w posiadaniu "dobrej strony". Lupin tymczasem powalił kolejną zamaskowaną postać i zastanowił się głęboko nad tym jak zniszczyć artefakt. Jeżeli wisiorek wypierał sobie "brata" i "strażnika", musiał też sobie wybrać "niszczyciela", że w legendach nie ma żadnych wzmianek o tej osobie musi to być brat, lub strażnik. Po tym olśnieniu, postanowił dostać się do rudowłosej, a nie było to łatwe, bo ta mierzyła się właśnie z dwoma przeciwnikami. Stanął u jej boku i wrzasnął:
-Reducto!- jeden ze śmierciożerców odskoczył w tył.
-Sm...- zaczął, ale nie dane mu było dokończyć, bo był zmuszony wypowiedzieć formułę zaklęcia tarczy, by uchronić się przed kolejną Avadą.
-Co?- zdziwiła się Evans
-Oko mu...- próbował kontynuować, ale skutecznie utrudniały mu to następnie ataki spowitych aurą tajemnicy osób. Rzucił parę różnokolorowych promieni i warknął zdeterminowany by przekazać Lily arcyważną wiadomość:
-Musisz sama je zniszczyć- udało mu się wydusić w tym samym czasie unikając paru uroków.
-Jak?- spytała Evans, która w tym momencie zaciekle rzucała zaklęcia "petrificus Totalus" na zgrabnie unikającą ich śmierciożerczynię.
-Rzuć w nie...- Lupin znany był ze swego spokoju, ale każdy z nas zdołał się przekonać, a zwłaszcza Syriusz, jak wściekły potrafi być Remus gdy mu się przeszkadza.
-Obscuro!- warknął, a n twarzy zdezorientowanego wroga pojawiła się ciemna opaska. "nareszcie"- pochwalił swój pomysł w myślach i dokończył z dumą:
-Rzuć w nie Avadą- wskazał głową na Syriusz i Jamesa, którzy trzymali w garści wisiorek. Rudowłosa bez chwili zastanowienie podbiegła do Rogacza i Łapy. Przekazała im wiadomość i wzięła Smocze Oko, w momencie, w którym gotowa była wypowiedzieć urok wywołujący zielony błysk, przed oczami jej i Huncwotów pojawiła się dziwnie znajoma ze zdjęć z Proroka postać- Voldemort.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz