-Łapo? Rogaczu? Czy my czegoś nie wiemy?- zachichotał w czym zawtórowała mu nadal zszokowana Evans. Lupin z takim samym entuzjazmem powiedział:
-A myślałem, że kochasz Lily...- James obdarzył go wściekłym spojrzeniem:
-Liluś nie złość się, to on się na mnie rzucił- cała drużyna wybuchła śmiechem na słowa Jamesa, jednak Lily od razu skarciła Pottera:
-Nie mów tak do mnie- Syriusz, który odzyskał zdolność mówienia od razu przystąpił do defensywy:
-Ja?! Ja się na ciebie rzuciłem? Ja tu tylko leżałem, to ty na mnie upadłeś- rzekł zdegustowany.
-Yyyy... chłopaki, ja jestem tolerancyjny, ale to nie czas na migdalenie się- skarcił ich zachowanie rozbawiony Alan, a gdy przyjaciela zorientowali się, że nadal leżą razem na ziemi, poderwali się równocześnie jak oparzeni co wywołało kolejne salwy śmiechu.
-A tak w ogóle to mamy dobrą nowinę- zaczął Peter, a Lupin postanowił kontynuować:
-wraz z Azką znaleźliśmy osadę ze sklepem, z racji tego, że przez cały czas podróżowaliśmy postanowiliśmy urządzić dziś wieczorem spóźnionego sylwestra- Remus klasnął w dłonie, a włosy metamorfomaga stały się różowe, kto jak kto, ale Wildback darzył piwo kremowe dużą sympatią.
***
Wszystko było przygotowane, a Potter postanowił nie zawalić sprawy tak jak w Boże narodzenie. Syriusz z czcią odkorkował butelki piwa kremowego, zaś Remus rzucał zaklęcia, aby rozpalić ognisko. Lunatyk przysiągł sobie, że tym razem dopilnuje huncwodzkiego honoru. Peter, który zazwyczaj nic sobie nie postanawiał, bo nigdy się tego nie trzymał siedział spokojnie przeliczając fajerwerki, które sam wybrał, rzecz jasna, było one widoczne tylko przez chwilę, nie wywoływały hałasu i wzlatywały bardzo nisko, aby nie zwrócić uwagi, lecz liczyło się to, że były. Lily zdążyła wyrzucić z pamięci nieszczęśliwy pocałunek i wybaczyć Rogaczowi, zwłaszcza po tym co dla niej zrobił. Gdy wszystko było gotowe, cała ekipa zebrała się przy ognisku i "stoliku" zapełnionym butelkami alkoholu, wprawdzie ten "barek" był kawałkiem zwalonego pnia, ale wszystko się na nim mieściło i nie spadało. Azka czuł się nieswojo, wprawdzie te dzieciaki zastępowały mu rodzinę, ale po pewnym czasie zrozumiał, że jest tylko mentorem. Wziął spory zapas napojów i odszedł na stronę. Przysiadł wpatrując się w gwiazdy napił się piwa i rzekł do nieba:
-Szczęśliwego Nowego roku Dun- włosy metamorfomaga stały się czarne, Alan nie za długo mógł cieszyć się samotnością, bo po sekundzie przysiadł koło niego Lupin.
-Nadal myślisz o Banie?- spytał, choć znał odpowiedź
-Wiesz, widziałeś moje wspomnienia, był jedyny... wiesz moja rodzina przypominała z lekka rodzinę Syriusza, wszyscy ze Slytherinu, jednakże ja byłem inny, po mimo tego iż trafiłem do Domu Lwa nie znalazłem tam przyjaciół, zapoznałem się z Dunajem bo... jego historia była taka jak moja: cały jego ród od pokoleń trafiał do Hufflepuff'u on był jedynym Ślizgonem w rodzinie i czuł się jak ja- dokończył niepewnie Azka.
-Jak wyrzutek- dodał
-W Hogwarcie nas nie lubili, ale mieliśmy siebie- spuścił głowę.
-Nie martw się on też o tobie myśli- powiedział z pewnością Lunatyk i miał rację...
***
James nie wziął do ręki piwa kremowego, bo postanowił coś wpierw załatwić na trzeźwo.
-Co ty na małe zawody Rogaś?- zapytał lekko chwiejący się i podpity Black
-Za chwilę Łapcio- Potter spławił przyjaciela i udał się w kierunku, gdzie siedziała rudowłosa dziewczyna.
-Lily możemy porozmawiać- spytał niepewnie, Evans obdarzyła go nieufnym spojrzeniem, a gdy oceniła, że jest sprawny umysłowo przytaknęła. Razem odeszli zostawiając Petera i Syriusza, którzy urządzali zawody w bekaniu. Lily zwrócił w ich stronę obrzydzone spojrzenie:
-Jak ty z nimi wytrzymujesz?- pokręciła głową, zanim James zdołał odpowiedź dodała pośpiesznie:
-Jak ty wytrzymujesz ze sobą- Rogacz chwilę się namyśli i odpowiedział:
-Sam nie wiem chyba mam twardy charakter- rudowłosą zdziwiło to oświadczenie. Przystanęli, a Potter zaczął wygłaszać swój monolog:
-Zrozumiałem czemu mi odmawiasz, więc chciałbym cię uświadomić, że nie jesteś dla mnie trofeum, klejnotem koronnym, który mógłbym z wrednym uśmieszkiem wpisać jako którąś z rzędu zaliczoną. Jesteś dla mnie ważniejsza... niż te wszystkie inne, na początku byłaś po prostu nie dostępna jako jedyna odmawiałaś, a potem ta determinacja do zdobycia cię przekształciła się w miłość... Lily Evans mogę ci przysiądź na głowy wszystkich Huncwotów nie wyłączając mnie, że cię kocham. Więc zapytam się jeszcze raz, szczerze: Umówisz się ze mną Lily?- Evans zatkało, nie wiedziała co powiedzieć, więc gdy się otrząsnęła rozważyła wszystkie za i przeciw. Udowodnił swoją determinację i miłość tym monologiem i heroicznym wyczynem z drugiej strony był dupkiem o czym świadczy jego zachowanie i Boże narodzenie, ale ten dupek w okularach ją kochał, naprawdę.
-Tak- odpowiedziała cicho z zamkniętymi oczami i poczuła na ustach wargi Jamesa, tego pocałunku nie mogła nazwać "nieszczęśliwym"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz