Spis Treści do części 1.

piątek, 21 kwietnia 2017

per Lunio

Smocze Oko został zniszczone, więc czas wracać do Hogwartu. Według niezawodnych obliczeń Lunatyka do szkoły powinni dojść na początek kwietnia. Ku niezadowoleniu Remusa stanowisko ich mentora objął Ban, który w przeciwieństwie do Azka był bardzo małomówny i praktycznie się nie odzywał. Traumę po utracie Alana najbardziej odczuli Huncwoci, którzy co by nie powiedzieć znali metamorfomaga dłużej od Evans. Dunaj przechodził wewnętrzny kryzys, lecz drużyna tego nie dostrzegała. Ów Ślizgon był mistrzem w ukrywaniu emocji. Jeśli chodzi o Glizdogona, to po tym jak się obudził w pierwszej kolejności chciał zabić Dunaja, dopiero jak Łapa trochę go uspokoił Rogacz mógł mu przekazać wiadomość o śmierci ich przyjaciela i pomocy ze strony animaga. Oczywiście Syriusz nie mógł zapomnieć o związku Potter'a z Lily.
-I jak tak...? Będę ojcem chrzestnym?- spytał Syriusz pewnego dnia. Lily obdarzyła go życzliwym, morderczym spojrzeniem.
-Nie wiem czy Rogacz, chce, aby jego dziecko miało traumę po przebywaniu z tobą w jednym pomieszczeniu dłużej niż minutę- skomentował to jak zawsze spokojny Lupin.
-Traumę? Lunatyku toż to można w depresję popaść- zaśmiał się Pettigrew.
- Byłbym lepszym ojcem chrzestnym niż wy dwaj razem wzięci- rzekł pewnie Black.
-Nie chcę wam przerywać tych jakże prawdopodobnych gdybań, ale MY SIĘ NAWET RAZ NIE SPOTKALIŚMY!- warknęła Evans, patrząc wzrokiem bazyliszka na każdego Huncwota po kolei, począwszy od Petera, a kończąc na Jamesie.
-HEJ! Czemu tak na mnie patrzysz?! Ja nic nie mówię- powiedział zdegustowany Rogacz, a po chwili namysłu dodał teatralnym szeptem:
-Rozważę tę opcję Łapo!... Ale co by nie mówić, Lunio ma rację, trochę boje się o stan umysłu naszego dziecka po spotkaniach z tobą- I to był błąd, bo nie tylko oczy Evans zapłonęły furią...
-NIE NAZYWAJ MNIE LUNIO!- Remus wydarł się tak głośno, że parę czarnych ptaków zerwało się z gałęzi drzew. Gdy Huncwoci otrząsnęli się po pierwszym krzyku, powietrze rozdarła nowa fala decybeli
-NAWET SIĘ NIE SPOTKALIŚMY!!!- kolejne zwierzęta wzbiły się w powietrze gdy Lupin i rudowłosa zabijali wzrokiem swoich zlęknionych towarzyszy.
-Dobrze Luniaczku, teraz będziemy nazywać cię Lunatyczkiem- zaczął Peter
-Albo Lunkiem- dodał James
-Lub L... kurde- Syriusz zamyślił się i po sekundzie klasnął w dłonie:
-Lub Luniakiem!- poirytowany Remus walnął się otwartą ręką w czoło.
-Bardzo cię przepraszam skarbie- teraz Rogacz zwrócił się do Evans
-Lily- bąknęła rudowłosa
-Lilko... póki się nie spotkamy nie będę o tym opowiadał- rzekł z udawanym wyrazem skruchy na twarzy. Gdy Evans zajęła się czymś innym dodał:
-Nie będę o tym opowiadał, jak ty będziesz słyszała... - uśmiechnął się przebiegle
-A kiedy możemy się umówić?- zaczął, podchodząc do rudowłosej.
-ZWARIOWAŁEŚ?! Tak od razu? Po tym co przeżyliśmy... daj mi czas, miesiąc może dwa- Evans obdarzyła Potter'a zdegustowanym spojrzeniem. No tak... James miał ochotę puknąć się w głowę, Alan umarł, przed paroma dniami stoczyli bój z samym Voldemortem, a on tak po prostu pyta się ją o randkę. "Głupi Rogacz, głupi'- skarcił się w myślach
***
Hogwart
Tak jak obliczał Lupin do szkoły drużyna dotarła trzeciego kwietnia, po wymianie się informacjami ze swoimi dublerami wszystko wróciło do Normy. Przynajmniej wróciło by gdyby nie koszmary, które dręczyły każdego członka grupy. Syriusz szczególnie zapamiętał słowa swojego "sobowtóra":
Nie wiem czy na waszym miejscu cieszyłbym się z powrotu. Black z początku nie rozumiał zdania wypowiedzianego przez jego dublera, pierwsze dni były spokojne, a pogoda zmienna jak na prawdziwy kwiecień przystało, jednak nawet Łapa, który nie szczycił się dobrą orientacją w sytuacji oraz szczególną spostrzegawczością po tym tygodniu zrozumiał, że atmosfera w Hogwarcie była tak gęsta, że wychodząc z dormitorium miał ochotę założyć maskę przeciwgazową. Członkowie wszystkich domów wydawali się jacyś dziwnie obcy i "przymuleni", mniej więcej tacy jak Lunatyk przed pełnią, nawet konflikt "koteł-żabeł" wydawał się być... nudny. Syriusz niechętnie zwlókł się z pościeli. Spojrzał na godzinę... co jest?!?! Wymierzył sobie potężny cios w policzek, aby upewnić się, że nadal nie śpi. Ku niezadowoleniu Łapy był "dość sprawny umysłowo i fizycznie" i według jego jak zawsze ważnych działań, mózg pracował w 12 procentach w skali Łapy (co oznaczało, że mógł wyjść z pokoju wspólnego). Przymrużył oczy i spojrzał na tarczę: "7.23". Nie to nie możliwe- zapewniał się w myślach, ale jednak wskazówki pokazywały czarno na białym trzy przeklęte cyfry. On Syriusz Black w swojej karierze nigdy nie obudził się tak wcześnie... nigdy. "Apokalipsa"- pomyślał i żeby samemu przekonać się do swojego pomysłu pokiwał głową. "Koniec świata"- powtórzył i spojrzał na pozostałych Huncwotów.
-JAMES!- dormitorium rozdarł wręcz paranoiczny krzyk Black'a. "nie budzi się?"- Łapa był przekonany, że rzekomy koniec świata pożarł już wszystkich nie licząc jego samego.
-James?!- powtórzył tym samym głosem. Podszedł do łóżka przyjaciela, nie wiedząc, że ten zwyczajnie go ignoruje złapał go za ramię i potrząsnął tak mocno, że Rogacz spadł z hukiem na podłogę.
-SYRIUSZ! Twoje życie, jest aż tak nudne? Nie potrafisz zająć się sobą?- warknął zdegustowany Potter podnosząc się z kafli.
-KONIEC ŚWIATA!- krzyknął przestraszony Syriusz.
-Tak?! Od kiedy wierzysz w przepowiednie...- James uniósł brew
-To nie przepowiednia, spójrz na godzinę- odpowiedział mu przejęty głos Blacka, Łapa wskazał n tarczę zegara.
-7.30? 7.30?! 7.30! 7.30!!!- o ile początek wypowiedzi Rogacz zaczął w miarę łagodnym głosem to zakończył ją taką falą decybeli, że gdyby były metalem to można by z niego stworzyć biurowiec.
-Rozumiesz?! NIGDY! NIGDY nie obudziłem się tak wcześnie!- Lunatyk przewracał się z boku na bok. "No tak, oni naprawdę mają IQ niemowlaka"- pomyślał. "O ile oni mają jakiekolwiek IQ"- dodał po namyśle. Wziął pierwszą lepszą rzecz w garść. Było to małe, żelazne coś. Cisnął owym przedmiotem w dwie postacie naprzeciwko niego. Po całym dormitorium rozległ się głuchy brzdęk i chwilowa błoga cisza. Podczas tych paru sekund Lupin myślał, że naprawdę uda mu się zasnąć, ale po chwili zrozumiał, że leci, a dokładnie upada na podłogę.
-No wiesz tak w przyjaciela?- rzekł zdegustowany Łapa trzymając się za tył głowy.
-Możecie być o pół tonu ciszej- ten głos rozległ się z drugiej strony sypialni, o ile Remus miał dość niespokojny sen to Petera nie obudził by nawet KONIEC ŚWIATA.
-APOKALIPSA!- wrzasnął Potter
-Nie ma żadnej APOKALIPSY!- wydarł się Lupin, a Łapa i Rogacz którzy w panice biegali w kółko po pokoju przystanęli.
-IDIOCI! Podczas wyprawy wstawaliśmy stosunkowo wcześnie, przestawił Ci się zegar snu i twój organizm obudził cię wcześniej niż byś chciał. To takie trudne do zrozumienia?- wytłumaczył powoli Lunatyk.
-Tak, Luniooo...atyczek ma rację- przytaknął Glizdogon w porę poprawiając swój błąd, który mógł go kosztować bardzo dużo.
-Brawo Glizdek wynalazłeś nowe słowo... Lunioatyczek- James pochwalił twórczość przyjaciela.
-YYY... Czy ja zwracam się do was per Łapcio, per Rogaś i per Glizduś?- warknął zdenerwowany Remus
-Nie, ale zawsze możesz- rzekł z entuzjazmem Syriusz.
-Ejjj, ejjj... rozumiem, że Łapa jest nie dopieszczony, ale ja mam Lily i wolałbym, żeby ona mówiła do mnie Rogaś- zaczął Potter.
-Dobrze.. Rogaczku- uśmiechnął się przebiegle Lunatyk
-Ja mam to w głęboki poważaniu- Peter wzruszył ramionami.
-ALE JA nie MAM, więc mówcie do mnie Lunatyk, a nie per Lunio, Lunatyczek, Lunioatyczek, Luniaczek, Luniak, Luniek etc. i etc.- podsumował Lupin
-Niech ci będzie, Lu- na- ty- ku- wyrecytował Black. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz