Severusowi, proszę... mam już dość wrażeń.
ւլւլ
James przeczytał list dwukrotnie i zaklął siarczyście, "nie róbcie nic Smarkeusowi" dobre sobie, a kto jej o mal nie zabił. Pogładził pomarańczowo-złote litery i odłożył list na szafkę. Usiadł i zaczął się zastanawiać jak to przygotować: uciec z Hogwartu? Tyle problemów i tak mało odpowiedzi. Wziął pozapisywaną przez Lunatyka i Łapę kartkę (Glizdogon nie był zbyt dobry w planowaniu) Według tego mieli wysłać list do Dumbledora i powiedzieć rodzicom, że jadą na wymianę, jednak było dużo niedopracowanych fantów m.in możliwość konfrontacji Mcgonagall z matkami Lily, Lunatyka i Jamesa, jednak wszyscy mieli powiedzieć, że od tej pory rodzice mają się kontaktować z dyrektorami zagranicznych szkół magii i wysyłać listy pod ich prywatne adresy, które de facto będą lądować w starym domu Azka, ach... sowy są na to za mądre. Potter wstał szybko i wyszedł na transmutację, zaczął pisać coś na kartce gdy dostał czymś w plecy. Kulka papieru, rozwinął ją:
Trzeba to zaplanować, Rogaczu...
Twój ukochany Łapcio
James wziął się za odpisywanie:
Wow, Łapciu zabłysnąłeś inteligencją... nie mam pomysłu na to jak mamy opuścić Hogwart nie zwracając na to uwagi nauczycieli
Nie Twój (bo Evans) Kochany Rogaś
Potter odrzucił karteczkę
Ja mam pomysł, ale nie wiem czy mam zaszczycić Cię swoją inteligencją, skoro wolisz Evans. Zaniedbujesz mnie...
Twój smutny Łapek
James przeczytał informację i pokręcił głową, czy akurat teraz musiało mu coś odwalić.
Łapa ogarnij się, bo to nie czas na żarty... i nie moja wina, że Ci coś odwaliło,
Cisnął papierem w przyjaciela
Coś ty taki agresywny, ale OK... Możemy mieć dublerów, jeśli wiesz o co chodzi, kogoś kto uczył by się za nas, odwalał nasze obowiązki, udawał nas przez cały rok szkolny.
James zastanowił się i po chwili napisał:
Dobry pomysł, może koteł jeszcze coś doradzi
Syriusz odczytał zapiskę, koteł to było przezwisko dla Alana nachylił się nad Peterem i przedstawił mu swój pomysł, Glizdogon wziął od niego papierek i pokazał Remusowi. Po lekcji cała czwórka zebrała się pod drzewem na którym zazwyczaj przebywał dziki kot.
-Koteł, złaź sprawy biznesowe- krzyknął James, gdy to nie poskutkowało, Lunatyk wziął kamień i rzucił go w stronę konarów:
-Od kiedy ty taki agresywny?- zadrwił Peter
-Od kiedy nam się śpieszy- odpowiedział Lunio
Alan w formie dzikiego kota zeskoczył z drzewa i przemienił się:
-Auu... O co chodzi?- spytał, a jego włosy z blond przybrały koloru czerwieni
-Mamy pomysł ... możemy mieć dublerów- wyrzucił Syriusz
-Świetnie, a macie kogoś takiego- zapytał Azka z uniesioną brwią
-Dromeda i Ted- krzyknął Black przypominając sobie kuzynkę i jej męża...
-Ja jeszcze pomyśle- mruknął Lupin
-Ja też- dodał Potter. Lily potrzebuje czasu... pomyślał, ale jak to mówią: Komu w drogę, tego Merlin wspomoże
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz