-One tak szybko dorastają- rzekł, praktycznie płaczliwym tonem Black, gdy patrzył na gotowego do wyjścia Jamesa
-Bardzo śmieszne- powiedział Rogacz, odrobinę się stresował, ale nie miała zamiaru wyjść na spotkaniu z rudowłosą na nieśmiałego chłopczyka, który boi się własnego cienia.
-Współczuje Lily- dodał Lunatyk, już któryś raz z rzędu.
-Rogacz wyrazy szacunku, bo trzech latach się udało- dorzucił Peter
-czterech- poprawił go Łapa, dobra James tęsknił za Blackiem, gdy ten nieoczekiwanie zniknął, ale w tym momencie miał szczerze dość swoich przyjaciół i z uśmiechem na twarzy opuszczał dormitorium. Dla Rogacza to był ważny moment, nie randka z jakąś blondynką z którą zerwie za tydzień, to było spotkanie z Evans. Wziął głęboki oddech i podszedł do drzwi dormitorium dziewczyn. Zapukał w nie. Otworzyła mu Evans. Jej rude włosy spięte były w niedokładnego koka, tak aby kosmyki swobodnie opadały jej na ramiona. Miała podkreślone oczy, a prócz tego nie robiła większego makijażu. Chciała wypaść na naturalną dziewczynę, a nie na jedną z tych sztucznych dziewuch, które zazwyczaj latały za Rogaczem. Założyła czarną, zwiewną sukienkę, która kontrastowała z jej zielonymi oczami i kasztanowymi włosami. Do tego wybrała szpilki tego samego koloru. Na siebie założyła dodatkowo biały płaszcz w razie nagłego spadku temperatury. Oniemiały powiedział:
-H-Hej- Lily zaśmiała się
-Czyżby wszystkie legendy o Panu Potterze były fałszem?- zapytała drwiąc
-Udowodnię Ci, że wszystkie były i są prawdą- odpowiedział już pewniej James i wziął Lily za rękę. Obydwoje wyszli z pokoju wspólnego Domu Lwa i skierowali się ku wyjściu z Hogwartu. Gdy przekroczyli próg zamku i znaleźli się na błoniach. Rogacz kątem oka dostrzegł Syriusz, który machał do niego z okna dormitorium Huncwotów i pokazywał na wielki transparent:
"dasz radę Rogaś". Gdyby mógł to teraz wyjąłby różdżkę i cisnął w Łapę jakim porządnym czarem, ale na razie Lily nie dostrzegła napisu, a gdyby to zrobił na pewno by to ujrzała. Złapała rudowłosą mocniej za rękę i szybko poprowadził ku Hogsmead. Nie zwolnił póki sylwetka Blacka stała się zwykłą, rozmazaną plamką.
-Czemu tak pędzimy?- spytała Lily
-Po prostu...
-widziałam transparent- rzekła Evans
-Zabiję go- warknął James
-Heej, nie zabieraj mi tej przyjemności!- zaśmiała się rudowłosa. James odpowiedział jej tym samym
-Myślę, że prędzej czy później ukatrupi go Luniooo.. atyk- powiedział
-Co to Lonioatyk?- zdziwiła się Evans
-Wiesz, mówimy na Remusa Lunatyk, w zdrobnieniu Lunio, on tego nienawidzi i za każdym razem gdy tak się do niego zwracamy...- zaczął Potter
-Zgaduje, że Syriusz najczęściej używa tego zwrotu?- Lily uniosła brew
-Taaak- odpowiedział Rogacz, przeciągając samogłoskę.
-Ostatnio gdy Lupin się wściekł uciekł z dormitorium i nie wracał przez 3h- dodał Rogacz
-Dziwne myślałam, że Lunatyk jest trochę bardziej opanowany
-Jak by to ujął Łapa jest "biernie agresywny"- rzekł James. Na takich rozmowach o wszystkim i o niczym zleciała im droga do małej, przytulnej kawiarni. W środku na ścianach w żółtym kolorze wisiały zdjęcia gości lokalu. Na jednym był nawet młody minister magii i sam Dumbledore. Lada była wykonana z dębowego drewna, a koło niej stały trzy duże, czarne krzesła na wysokiej nodze. Stoły stworzone były z brzozowego surowca. Wszystkie detale były dopracowane w tym kolor serwetek ich układ i kształt. Potter i Evans zajęli miejsce przy stoliku najbliżej okna, przez szybę było widać zachodzące powoli słońce, jego poświata tworzyła w lokalu wspaniałą atmosferę.
***
Tymczasem w fortecy Huncwotów
-Nuudzi mi się!- marudził Syriusz, leżał na pościeli i podbijał poduszkę, gapiąc się w goły sufit.
-Masz do zrobienia wypracowanie z transmutacji na dwie rolki pergaminu, esej na eliksiry na 3 rolki pergaminu i naukę do wielkiego testu z zaklęć.- zauważył siedzący w książkach Lupin.
-Niee. Jak myślicie jak idzie Rogasiowi?-spytał Black, zsuwając się z łóżka.
-Dobrze- burknął Glizdogon, który uznał, że przynajmniej postara się zrobić esej, ponieważ z eliksirów miał jedynie T.
-Wieecie co... Dobrze? Chłopakowi po trzech latach się udało, a wy zamiast czekać w napięciu siedzicie w książkach- skomentował Łapa, chowając głowę w boku łóżka.
-On gdyby tobie się coś takiego udało, zamiast siedzieć pod drzwiami jak jakiś pies też by się pouczył- zauważył Peter. Syriusz pokręcił głową z dezaprobatą.
-Idę tam- postanowił. Lunatyk zerwał się z pościeli jak opażony
-nie ma mowy!- warknął, ale Syriusza już nie było. Lupin puścił się biegiem przez korytarze Hogwartu. Nie długo zajęło mu dogonienie Blacka.
-Zwariowałeść?!
-Nie- zdezorientowany Remus chwycił się ostatniej deski ratunku i postanowił siłą odciągnąć Syriusza od głupawego pomysłu. dosłownie. uczepił się jego ramienia i zaczął ciągnąć w swoją stronę
-Nie... pójdziesz... tam!- wydyszał, ale Black po treningach Quidditcha miał na tyle dużo siły, aby zawlec Lunatyka ze sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz