(WAŻNA NOTKA NA DOLE)
Eliksiry zaczynały się jak zwykle. Ponury ślizgon w czarnych szatach niezgrabnie odłożył swoje
książki. Ścisnął mocniej butelkę ze złotym płynem, niech choć raz wygra z innymi. Obejrzał się w prawo i lewo, a następnie wypił potężny łyk. Poczuł ciężką dłoń na plecach.
-Sergiusz?- zapytał patrząc na Avery'ego
-Co tam piłeś- spytał wlepiając spojrzenie w pustą fiolkę
-Nic, nic- burknął Ślizgon
-Regulus- Avery odwrócił się do ciemnowłosego chłopaka, który podążał w ich stronę
-Co Ci jest?- zapytał Severus patrząc na rozzłoszczonego Blacka
-Ten idiota, mam go dość, przez jego sławę w Hogwarcie, nasza rodzina zaraz będzie nazywana zdrajcami krwi- warknął
-Nie ma co, przecież wypaliliście go z drzewa- mruknął Sergiusz
-Tak, ale...- zaczął młodszy brat Syriusza
-Avery ma rację nie ma co, zepsute gałęzie trzeba ucinać- rzekł Snape
-I kto tu jest zepsuty?- rozległ się zimny głos za ich plecami. Cała trójka odwróciła się w stronę starszego Blacka
-Dziś bez obstawy- zaśmiał się Regulus. Avery i Snape nauczyli się nie wcinać w rodzinne kłótnie Black'ów.
-i kto to mówi- rzekł Łapa, obdarzając krytycznym spojrzeniem dwóch Ślizgonów bo obu bokach swojego brata
-Moja "obstawa" przynajmniej ma mózg- powiedział Regulus. Syriusz uniósł brwi i zdusił śmiech.
-Ma co?
-Powiedział ten co łazi z trzema przygłupami- warknął Snape, Sergiusz obdarzył go karcącym spojrzeniem, święta zasada to nie narażać się bandzie przygłupich Gryfonów.
-O Wycierusek się odezwał- spojrzał z góry na swoją kukiełkę do dręczenia.
-Nie mów tak do niego- młodszy Black mierzył przez chwilę brata groźnym spojrzeniem. Syriusz nachylił się nad Regulusem i powiedział ostro:
-Będę mówić jak chce i do kogo chce- zakończył, Snape wyjął różdżkę
-Nie nazywaj mnie tak- warknął
-OO... co my tu mamy lisek sam wchodzi w pułapkę- do Syriusza dołączył James. Jak wcześniej wspomniałam Ślizgoni i Gryfoni nienawidzą się tak dla zasady, lub dlatego, że lisy i psy parami nie chodzą. Severus wycedził nie myśląc ani chwili:
-Sectumsempra- śmiercionośny promień trafił Pottera w klatkę piersiową. Siła uroku odrzuciła go w stronę ściany, a na brzuchu poczęły rysować się krwistoczerwone ślady.
-Coś ty zrobił?- warknął Syriusz, ale Ślizgonów już nie było. Tak zaczął się szczęśliwy dzień Severusa. Teraz pobiegł do Lily. Może... może mu się uda. Za sobą usłyszał głos Sergiusza:
-Po co pędzisz?- ale nie odpowiedział. W głowie zagrzmiał głos Feliksa: TO ZŁY POMYSŁ. NIE RÓB TEGO. Złapał rudowłosą za przegub i powiedział:
-Lily musimy porozmawiać.- Evans odwróciła się w jego stronę:
-o co ci chodzi Severusie?- od momentu kłótni nie odezwała się do niego "Sev".
-Chciałbym... się pogodzić- mruknął
-Ile razy mam Ci powtarzać ty wybrałeś jedną drogę, a ja drugą- mruknęła rudowłosa
-Proszę, zmienię się- krzyknął za odchodzącą dziewczyną
-Wiem Co zrobiłeś Jamesowi i wiem, że się nie zmienisz- rzekła
-To teraz jesetś z nim po imieniu- warknął za nią
-Severusie, proszę chyba nie jesteś zazdrosny?- zapytała
-ja?... Nigdy- wysyczał i odszedł. Szczęsliwy dzień Severusa skończył się tak szybko jak się zaczął.
----
UWAGA!
OGŁASZAM KONKURS NA NAJLEPSZĄ MINIATURKĘ DO BLOGA. JEST JEDEN WARUNEK. MUSZĄ SIĘ NA NIEJ ZNALEŹĆ WSZYSCY CZTEREJ HUNCWOCI! PROSZĘ O WYSYŁANIE ICH W KOMENTARZACH. OCZYWIŚCIE ZWYCIĘSKA MINIATURKA, BĘDZIE PODPISANA NIKIEM AUTORA. CZAS DO KOŃCA KWIETNIA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz