-O co tu chodzi?- warknął Lunatyk celując różdżką w twarz dwóch czarodziejów
-Nie mam zamiaru nic ci mówić smarkaczu- zaśmiał się drugi mag, był znacznie wyższy, miał bladą cerę i brudne czarne włosy.
-Smarkacz, nie Smarkacz odkrył nasz sekret i czy tego chcesz czy nie musimy im powiedzieć- krzyknął profesor.
-Nie ma mowy- wycedził
-Gadaj- wrzasnął James, Syriusz pozostał psem, aby mieć oko na podejrzanych i warczał u jego boku jak wierny kompan.
-A więc... od czego zacząć- uśmiechnął się na wspomnienia
-Od historii Azkabanu- podpowiedział drugi.
-A więc w szkole ja i mój... przyjaciel byliśmy nierozłączni. Razem nazwaliśmy się azkaban. Od trzech a w moim imieniu. Alan Backwild- Peter miał coś powiedzieć, ale na widok twarzy drugiego czarownika zamknął buzię
-I cztery cechy rodu mojego... przyjaciela Z- znakomitość, wszystko robione do perfekcji, K-kreatywność od osobistość, które z rodziny się wywodziły m.in byli to twórcy zaklęć, B- bystrość i N-nieugiętość razem odkrywaliśmy sekrety zamku, ale był problem nie mieliśmy jak... więc staliśmy się animagami- w lesie panowała cisza zagłócana jedynie głosem ich nauczyciela
-Niestety ministerstwo nas nakryło, a dokładnie jednego z nas i ten jeden wsypał drugiego, potem zaszyłem się koło Hogwartu, obserwując was, dlatego też wiem, że jesteście animagami, że mam także zdolności metmorfomagiczne to upodobniłem się do ciebie Remusie i....- Lunatyk przerwał podekscytowany
-Jest pan i metamorfmagiem i animagiem- zaczął
-Wielkie mi rzeczy- prychnął drugi
-Dunaj zamknij się- warknął profesor
-Gryfon- mruknął niezadowolony Dunaj
-ślizgon- odgryzł się Thomas... Alan
-Nie wydacie nas w ręce ministerstwa- zapytał
-pomóżcie nam- dodał
-Po co walczyliście?- wycedził James
-Stare porachunki, w końcu mnie wydał- warknął profesor. Huncwoci stali przed trudnym wyborem, mogli bowiem pomóc tylko jednemu
-Nie chcę od nich pomocy- Dun zerwał się na nogi i zniknął w głębi lasu.
-on już taki jest- pokręcił głową Alan
***
-Psssssst... James- Rogacz z Łapą właśnie rozmawiali pod drzewem, aż z konwersacji wyrwał ich głos Alana, zrezygnował z bycia nauczycielem i postanowił skryć się w okolicach Hogwartu. Teraz jego sylwetka była wyższa, a włosy przybrały kolor zieleni, co wyglądała bardzo śmiesznie. Syriusz, który właśnie raczył się czekoladowymi żabami zakrztusił się ze śmiechu. James położył się na ziemi i zaczął walić pięściami w glebę. Włosy metamorfomaga przybrały czerwonego koloru
-To dla kamuflażu- warknął i potrząsnął głową, a włosy stały się ponownie zielone.
-Nie lepiej po prostu być, no...- Syriusz zawiesił głos
-W co ty się w ogóle zmieniasz?- zapytał po chwili. Alan wyprostował się i jego włosy przybrały czarny kolor
-A co oznacza po galicyjsku Galo Salvex?- zapytał tajemniczo
-YYYY....- James zamyślił się, ale po chwili zmienił taktykę i wrzasnął:
-Lunio, choć do nas- Remus, który siedział w pewnej odległości od drzewa pogrążył się w książce. Zrezygnowany trzasnął okładką i podszedł do rośliny.
-O co chodzi?- warknął
-Co oznacza, bo galicyjsku Galo salvex?- zapytał się Black
-A co ja jestem? Encyklopedia?- spytał rozzłoszczony Lupin
-Pan Lunaty, czegoś nie wie?- powiedział konspiracyjnie Potter
-Żbik- warknął Remus
-No tak przecież pan ma takiego patronusa- podskoczył Syriusz. Nauczyciel wycofał się za drzewo, a następnie zza tej samej rośliny wyłonił się żbik.
-A ten twój przyjaciel?- spytał Syriusz. Dziki kot zniknął za zieloną zasłoną i pokazał się jako człowiek z brązowymi włosami koloru kociego futra
-W lisa- mruknął ze smutkiem w oczach
-To dla kamuflażu- warknął i potrząsnął głową, a włosy stały się ponownie zielone.
-Nie lepiej po prostu być, no...- Syriusz zawiesił głos
-W co ty się w ogóle zmieniasz?- zapytał po chwili. Alan wyprostował się i jego włosy przybrały czarny kolor
-A co oznacza po galicyjsku Galo Salvex?- zapytał tajemniczo
-YYYY....- James zamyślił się, ale po chwili zmienił taktykę i wrzasnął:
-Lunio, choć do nas- Remus, który siedział w pewnej odległości od drzewa pogrążył się w książce. Zrezygnowany trzasnął okładką i podszedł do rośliny.
-O co chodzi?- warknął
-Co oznacza, bo galicyjsku Galo salvex?- zapytał się Black
-A co ja jestem? Encyklopedia?- spytał rozzłoszczony Lupin
-Pan Lunaty, czegoś nie wie?- powiedział konspiracyjnie Potter
-Żbik- warknął Remus
-No tak przecież pan ma takiego patronusa- podskoczył Syriusz. Nauczyciel wycofał się za drzewo, a następnie zza tej samej rośliny wyłonił się żbik.
-A ten twój przyjaciel?- spytał Syriusz. Dziki kot zniknął za zieloną zasłoną i pokazał się jako człowiek z brązowymi włosami koloru kociego futra
-W lisa- mruknął ze smutkiem w oczach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz